Jeszcze w sprawie Mauzera. Mam w spadku nabój mauzerowski. Historia jego jest taka, że w czasie grzybobrania ktoś natknął się na całą skrzynię amunicji. Naboje były w łódkach po 5 szt, w płóciennych bandolierach. Teraz sobie tan nabój właśnie oglądam, znalazłem na municion.org prawie taki sam:
15 6 S67 P
Polte Armaturen und Maschinenfabrik A.G., fábrica de Magdeburg. S67= Latón con 67% de cobre. Variante del marcaje anterior. Alemania 1915 KAA0133
Mój ma liczbę 5 zamiast 6. Nie wiem, co ta liczba oznacza (miesiąc?). Nabój został przez ofiarodawcę rozbrojony - tzn wysypany proch, a pocisk wepchnięty z powrotem na miejsce. Natomiast spłonka nie jest zbita. Zastanawiam się, czy mogę dać taki nabój synowi do kolekcji - jest w czwartej klasie i ma kilka łusek, głównie z kbks (nazywa się to, rozumiecie, "kolekcja"
). Czy może mu to krzywdę wyrządzić (ma chłopak pomysły od czasu do czasu). Czy może należy tę spłonkę zbić - tylko jak? Młotkiem i gwoździem?
Oraz ogólnie - z ciekawości, osoba od której dostałem ten nabój, zademonstrowała mi, że wysypany z niego proch świetnie się pali. Czy taki pocisk, po oczyszczeniu, naprawdę mógłby po tych ponad 70 latach w mokrej ziemi wystrzelić?
ukłony...