Re: Nacięcia na skorupie gratów a wymuszona fragmentacja
: 18 września 2018, 21:19
O! Produkcja na Szwecję
To oddzielne trzymanie zapalników to trochę dmuchanie na zimne ale też zależy od konstrukcji. Te tutaj to tzw. pułapki na myszy. Do tego pojemnik załatwia sprawę- "łyżka" nie ma najmniejszej szansy odchylić się od korpusu a bez tego mechanizm się nie uruchomi i spłonka nie zostanie zbita. Robiąc taką analogię do broni strzeleckiej tej mechanizm to odpowiednik kurkowego. W F1 czy RG42 gdzie królowały UZRG i UZRGM jest odpowiednik mechanizmu bijnikowego. Nie wiem jak z niezawodnością i jakością np wojennej produkcji ale te co miałem w łapach to ilgica miała spory luz. Łyżka ma takie widełki a końcowka iglicy kształt grzybka i za niego ta łyżka łapie. Może nie było z tym problemów ale teoretycznie jakbym miał obstawiać co pierwsze walnie po rzuceniu tym porzadnie o twarda powierzchnię czy z wysokości to obstawiłbym te bijnikowe. Swoją drogą ciekawe jak sie zabezpieczony granat by zachował taki czy inny po zrzuceniu go np z 10 piętra? Być może robi też skład spłonek w tych granatach. Nie wiem czy były kiedyś "problemy" z granatami przy ich transporcie. Jedyne o jakich słyszałem to pierwszowojenne ale tam winne były pikryniany.

To oddzielne trzymanie zapalników to trochę dmuchanie na zimne ale też zależy od konstrukcji. Te tutaj to tzw. pułapki na myszy. Do tego pojemnik załatwia sprawę- "łyżka" nie ma najmniejszej szansy odchylić się od korpusu a bez tego mechanizm się nie uruchomi i spłonka nie zostanie zbita. Robiąc taką analogię do broni strzeleckiej tej mechanizm to odpowiednik kurkowego. W F1 czy RG42 gdzie królowały UZRG i UZRGM jest odpowiednik mechanizmu bijnikowego. Nie wiem jak z niezawodnością i jakością np wojennej produkcji ale te co miałem w łapach to ilgica miała spory luz. Łyżka ma takie widełki a końcowka iglicy kształt grzybka i za niego ta łyżka łapie. Może nie było z tym problemów ale teoretycznie jakbym miał obstawiać co pierwsze walnie po rzuceniu tym porzadnie o twarda powierzchnię czy z wysokości to obstawiłbym te bijnikowe. Swoją drogą ciekawe jak sie zabezpieczony granat by zachował taki czy inny po zrzuceniu go np z 10 piętra? Być może robi też skład spłonek w tych granatach. Nie wiem czy były kiedyś "problemy" z granatami przy ich transporcie. Jedyne o jakich słyszałem to pierwszowojenne ale tam winne były pikryniany.