Jebaniutki pisze:Większe, mniejsze, lżejsze, cięższe w zasadzie bez różnicy. Mam sporo siły i raczej pół kilo w tę czy w te nie zrobi różnicy.
Najważniejsze żeby była w miarę celna, z możliwością rozbudowy no i fajnie się z nią współpracowało.
Pół kilo powiadasz - a dajmy na to półtora czy dwa?
Bo kitajce bardzo ciekawe i niedrogie(pomijając niektóre krajowe sklepy z parusetprocentowymi narzutami...) kopie dian mają (tak łamanych jak i z bocznym naciągiem), plusem dla Ciebie powinny być szyny montażowe wykonane z przyzwoitego materiału i w
normalnym rozmiarze.
W wypadku slavii czeka Ci frezowanie ew. szukanie specjalnych montaży (za które zabulisz więcej niż masz preznaczone na lunetę).
Niby "Iż61" szynę montażową będzie miał skasowaną po pierwszym zaciśnięciu (a i to be gwarancji że nie będzie "jeździć"), oczywiście nie dotyczy to starszych egzemplarzy.
Jebaniutki pisze:Mam pięknego Radmora 5102:) Klasyk!
Altuski są świetne, w porównaniu z plastikiem który jest teraz na topie są fenomenalne. Nigdy z plastiku nie będzie tego brzmienia co z drewna, choćby dać najlepszej jakości przetworniki.
Masz rację, nie będzie tego brzmienia - może natomiast być dużo lepsze.
Spora część monitorów studyjnych (w tym aktywnych) ma odlewane z tworzyw sztucznych obudowy, a część nawet plastikowe(najczęściej polipropylenowe) membrany niskośredniotonowców.
Problemem jest cena, z 25 kilowego worka granulatu można wykonać góra kilka par niedużych obudów, sam potrzebny do tego osprzęt też jest sporym ograniczeniem (parusetonowe wtryskarki, same formy szybko nie zamortyzują się - nawet pomimo chorych cen sprzętu studyjnego).
Łatwiej dać(jak w altusach) wiór czy(bardziej technologiczny) MDF, a sklejkę w wypadku obudów tubowych(niskotonowych, przy średniotonowych królują włókno szklane i żywica, przy wysokotonowych toczony metal czy... tworzywa sztuczne
).
Jebaniutki pisze:Altuski przetworniki miały fenomenalne (szczególnie jak na tamte czasy ale i aktualnie dosyć dobrze wypadają) No faktycznie to prawda że zwrotnice do kitu, ale no niestety wtedy takie czasy były, gdybyśmy wtedy znajdowali się na zachodzie europy to z pewnością całkiem inaczej by te zwrotnice wyglądały. Ale cóż 2 wojny światowe, 100 lat pod zaborem swoje odcisnęło.
Przetworniki mocno średnie (nawet w czasach kiedy ta seria kolumn powstała - tut wyjątkiem jest średniotonowiec), zwrotnica wykonana z dobrych jakościowo(nawet w chwili obecnej) elementów - ale
celowo fatalnie zestrojona, obudowy wykonane z dużo za cienkiej płyty (znów celowo).
Nic tu do rzeczy nie mają dwie wojny światowe, dużo wcześniej Tonsil wypuszczał bardziej udane konstrukcje (choćby jedne ze Zg40 - te z membraną bierną - niestety z czasem zamordowane coraz to nowszymi modernizacjami czy jak kto woli "racjonalizacjami...).
Jebaniutki pisze:W każdym bądź razie które kolumny tych czasów tak pięknie wyglądają i tyle lat potrafią grać?
A z tym różnie bywa, przez jakiś czas dorabiałem sobie regeneracją tych(i innych - nie tylko krajowych) głośników.
Normą były(też w zachodnim sprzęcie) "rozsypane" zawieszenia niskotonowców i średniaków - tu zemściło się przejście z sączonych tekstylnych zawieszeń na (co prawda bardziej liniowe) mało trwałe zawieszenia piankowe.
Z samą jakością przetworników tonsila też tak sobie było(i nadal w zdychającym zakładzie jest), bo o ile mieli kilka głośników o dosyć ciekawych parametrach, to dużo psuł brak powtarzalności tychże (czasem aż człowieka kusiło żeby za przeproszeniem rozpieprzyć głośnik i złożyć go od nowa - na co sobie nawet raz czy dwa pozwoliłem
).
Jebaniutki pisze:Odnośnie Radmorka to też dosyć dobrze wypada, wiadomo co tranzystory to nie scalaki jak teraz.
I tu się nie zgodzę, scalaki mogą dać(i częstokroć dają) lepszy dźwięk, ostatnim bastionem są koncówki mocy(a i tu w ostatnich dwóch dekadach pojawiło się kilka wyłomów).
Przy tym samym(a nawet i 10x większym) budżecie możesz zapomnieć o wykonaniu na elementach dyskretnych odpowiednika takiego WO jak choćby
AD826 (sporadycznie używany w audio).
Marantz (i to za czasów kiedy miał za sobą zaplecze Philipsa) próbował - ichsiejse HDAMy mogły być konkurencją dla co najwyżej taniutkiego
OPA2604 (a i tu można się spierać czy aby na pewno).
Wspomniany "ostatni bastion" dawno by legł w gruzach - tyle że... nie ma takiego zapotrzebowania.
Jednak "wyłomy" we wzmacniaczach domowych (powiedzmy kilkadziesiąt wat na kanał) są gigantyczne, tak w sprzęcie popularnym jak i bardziej wyszukanym (takie np. taniutkie "owerturki" z Nationala są nawtykane w budżetówkę pokroju Cambridga, ale też droższy sprzęt jak np. niektóre Jeffy Rowlandy).
Te "scalaczki"(ale i np. niektóre - niestety już nieprodukowane - hybrydy z Sanyo) mają wiele zalet w porównaniu z "gołymi" tranzystorami (choćby rozrzut parametrów tranzystorów wewnątrz takiego scalaka jest znacznie mniejszy niż tranzystorów wyprodukowanych w jednej partii, czyli odpada konieczność parowania czy stosowania "kompromisowych" topologii układowych pozwalających tego parowania uniknąć - jedynym ograniczniem pozostaje
wyobraźnia projektantów scalaków
).
Czasy poczciwych GMLów i UL148x używanych prze Unitrę etc. bezpowrotnie minęły - świat idzie do przodu
Jebaniutki pisze:A odnośnie sprzętów z serii es to piękne cacka, ale niestety cena...:/
Bo Sony jest producentem skrajnej tandety(wręcz padliny), a przyzwoite urządzenia robią na zasadzie "ja też potrafię" (niektórzy określają to mianem "flagowców").
Oczywiście są(a raczej były) pewne wyjątki - tyle że w... tańszym sprzęcie.