Strona 3 z 40

Re: Samochod -druga natura czlowieka :)

: 16 sierpnia 2011, 21:10
autor: Apolinary Koniecpolski
-->Uriasz, a scianki baaardzo grube, pod 24 czy 28 jak znalazł, a jeżeli by dać naprawdę długi stożek przejściowy(i np. dla spokoju wcisnąć kilku-kilkunastocentymetrową rurkę* na początek tak zaimprowizowanej "lufy") to i dwudziestkę** powinno wytrzymać ;)

O ile pamiętam to w Żukach ten element ma jeszcze większe średnice.


*można do niej dospawać "brodę" z hakiem i otworem "zawiasu"(powinno to znacznie ułatwić ew. obróbkę cieplną).
**kiedyś widziałem samodziałową pojedynkę w kalibrze dwadzieścia, która miała czok zwężający się(i to dosyć gwałtownie) do właśnie 14 milimetrów, bez większego problemu W8 łykała...

Re: Samochod -druga natura czlowieka :)

: 16 sierpnia 2011, 21:19
autor: variag
O ile pamiętam to w Żukach ten element ma jeszcze większe średnice.
Żuk i Syrena miały dwie różne (choć z wyglądu dość podobne) kolumny kierownicze.
Pod koniec produkcji Żuk dostał kolumnę łamaną, całkowicie nieprzydatną do "pewnych wiadomych" celów.

Re: Samochod -druga natura czlowieka :)

: 16 sierpnia 2011, 21:30
autor: Apolinary Koniecpolski
Ciekawe czy z powodu "pewnych wiadomych celów", czy też bezpieczeństwa kierowcy ew. "utechnologicznienia" produkcji? ;)

Re: Samochod -druga natura czlowieka :)

: 16 sierpnia 2011, 21:31
autor: ss100
Phouty pisze: Dodge z 5 litrowym dieslem HEMI.

.
A hemi to nie czasem tylko benzynka (pólkolista komora spalania) - tak pytam, bo coś mi tsk zdaję się - pewności nie mam...

Re: Samochod -druga natura czlowieka :)

: 16 sierpnia 2011, 21:43
autor: bartos061
Phouty - to był mój pierwszy samochód - rocznik 1962
Obrazek
Zdjęcie jeszcze na numerach od poprzedniego właściciela - potem wyglądał jeszcze lepiej :wink: Nawet do ślubu nim jechałem. Teraz zaluje ze go sprzedalem :x - jeszcze sobie kiedyś takiego sprawie :twisted:


ija-francja - O defenderze to na razie mogę tylko pomarzyć ale docelowo właśnie taki ma być :wink:
Na freelandera nie mogę narzekać zarówno pod względem technicznym jak i terenowym. Wszystko hula o dziwo jak w zegarku - wszystkie rzeczy, które trzeba było zrobić to tylko z mojej winy. Najczęściej "idą" mi gumy(mniej więcej raz w miesiącu jedna) :evil:

Re: Samochod -druga natura czlowieka :)

: 16 sierpnia 2011, 22:09
autor: ija-francja
Ktore gumy i gdzie?

Re: Samochod -druga natura czlowieka :)

: 16 sierpnia 2011, 22:12
autor: bartos061
tzn. Opony i chodzi o przebicia lub rozszczelnienia

Re: Samochod -druga natura czlowieka :)

: 16 sierpnia 2011, 22:44
autor: jac-t
Porównując wypowiedzi kolegów miejscowych i zamiejscowych przypomniała mi się pewna anegdotka...Byłem u nas w klubowej strzelnicy w dzień/dwa po śmierci Karola Wojtyły. W telewizji oczywiście 24h/na dobę ochy, achy i płacze na przemian. Padło nagle - "Dzięki niemu stoimy na wyżynach historii skąd spoglądamy na Europę". No to sarkastycznie komentuję - "Zaraz mu przypiszą E=mc^2." Na to się nasz klubowy Ojciec Dyrektor odzywa "Jacek, nie zrozumiałeś. To był taki skrót myślowy redaktora. Wspierał Solidarność. Po upadku PRL metaforycznie stanęliśmy na wyżynach, a teraz dzięki ostatniemu otwarciu granic dobrze widzimy dokąd można spierdolić." :lol: :mrgreen:
Hmmm no właśnie - możecie któryś ze SWOICH dotychczasowych nabytków z czystym sumieniem polecić, mając na uwadze względy ekonomiczne. Zarówno zakupu jak i eksploatacji.

Re: Samochod -druga natura czlowieka :)

: 17 sierpnia 2011, 02:32
autor: Wesley
Nie przepadam za jazda ogryzkami, lubie duze samochody choc przyznaje, troche sie zawiodlem na moim. Kupilem rok temu Toyote Tundre 5.7 L 380 KM i po 600 milach jazdy pojechalem
z synem w gory w zime, na dzialce snieg to boksowalismy aby dojechac do Jeepow i padla
transmisja, ciekawe co i nie kladlem cegly na pedale gazu. Dziwili sie u dealera, ale zmienili
(nie mieli innego wyjscia bo pickup na gwarancji) pytali tylko z ciekawosci czy ja jezdzilem po
sniegu czy syn, smieszni ludzie takie auto powinno wiele wytrzymac nie tylko telepanie sie
w sniegu. Niestety Tundry produkuja w hameryce. Nigdy nie mialem najmnieszego problemu
z autami robionymi w Japoni (Lexus) choc RX-a produkuja w Kanadzie.

Re: Samochod -druga natura czlowieka :)

: 17 sierpnia 2011, 07:02
autor: Phouty
Ja mam cholerne uprzedzenie do Japończyków. Miałem dawno temu Hondę Civic i szybko jej się pozbyłem. Nic z nią złego nie było, ale cholernie jednak nie lubię Japończyków. (Tak samo pomimo faktu, że uwielbiam Niemców, to BMW wywołuje u mnie odruch wymiotny....aż dziwne...bo ja nic w zasadzie przeciwko bimerom nie mam).

Mój pierwszy wózek w Ameryce (no i pierwszy własny samochód w życiu), to był rozpadający się VW Passat, którego kupiłem za całe 180 zielonych tuż po przyjeździe. Pojeździłem nim prawie rok, zanim się w nim zawór nie urwał. Udało mi się tego grata jeszcze wymienić na nową lodówkę, a sąsiad sobie go wyremontował.
Potem miałem całe stado garbusów. Mam do nich do dzisiaj olbrzymią miętę. (Ale ten "nowy" to mnie już nie podnieca....pomimo że ma wmontowany wazonik na kwiatki na desce rozdzielczej. :wink: )
W 1984 kupiłem sobie wreszcie pierwszy fabrycznie nowy samochód w życiu. (W Polsce byłem dumnym ( :wink:) posiadaczem 10-letniego motocykla WFM, a potem "luksusowego" Urala z demobilu milicyjnego).
Ponieważ zawsze marzyłem, ażeby mieć prawdziwego i klasycznego Amerykana (ale w latach 80-tych już tych krążowników niestety nie produkowali), to kupiłem sobie Chryslera Le Baron. Ale była frajda.......a fabrycznie nowy trup sypał się bardziej, niż świąteczna choinka z igieł po nowym roku.
Bardzo rzewnie go wspominam (pomimo, że w ciągu pierwszych 3 miesięcy padła w nim automatyczna skrzynia biegów, a dyferencjał wyzionął ducha po roku....ale wszystko było na gwarancji, bo wtedy to Chrysler był w cholernym dołku), bo jednak był to jak najbardziej prawdziwy amerykan z pięknie pachnącą skórzaną i "bogatą" tapicerką w niepowtarzalnym lekko zielonym kolorze. Lakier był też zielonkawy "metalic", a buda była z oszukanej skóry. Miał też on pełno lampek na zewnątrz i wewnątrz. Nawet była specjalna lampka z kolorowymi filtrami oświetlająca specjalne lusterko powiększające, ażeby płeć piękna mogła sobie nakładać makijaż w czasie jazdy!!! Ach ten zapach nowej skóry.....do końca życia nie zapomnę!

Miał on z przodu kanapę, tak że na upartego mogły się z przodu zmieścić 4 osoby. Miał on wszystkie możliwe bajery........aż trudno było się połapać w tych wszystkich pstryczkach-elektryczkach, automatycznie wyskakujących uchwytach na kawę, elektrycznie regulowanych podnóżkach, podgrzewanych siedzeniach (w południowej Kalifornii :shock: ) i całej masie bardziej, lub mniej potrzebnych bajerów. Rzeczywiście "płynął" on po drodze, tak jakby sią jechało po aksamicie. No i największy "luksus"........wysuwana automatycznie antena. Jak wyjechałem nim od dealera, to jadąc do domu nic nie robiłem, tylko włączałem i wyłączałem radio, ażeby mi się antena wysuwała i chowała........ach to były czasy.
Już się one nigdy nie wrócą panie Havranek. :cry:

I pomyśleć, że niecałe 4 lata wcześniej (jeszcze w Polsce), to moim największym marzeniem było kupno używanej Syreny, albo Trabanta. O luksusowym Fiacie 126p, nawet używanym, to nawet nie śmiałem marzyć! :twisted: :lol:
Polonez? Toż to tylko elita mogła sobie na to pozwolić. :twisted:

PS
Nigdy w życiu nie prowadziłem malucha......może mi się kiedyś to marzenie wreszcie spełni, ażeby się przejechać maluchem. :mrgreen:

EDIT
ija-francja:
No to się role odwróciły, bo ty dojeżdżasz 150 km dziennie we Francji, a w tej zbudowanej specjalnie dla samochodów Kalifornii nabijam aż całe 60 km.........tygodniowo (!!!) dojeżdżając do pracy i to razem z małżonką. Mam niecałe 4 mile, czyli coś około 6 km do pracy. Jak się budzimy o 7:30, to jeszcze jest czas, ażeby wypić poranną herbatę, zapalić i być w robocie przed ósmą!
Inna sprawa, że moi współpracownicy też odwałają po ponad 100 mil dziennie i spędzają 3/4 życia parkując na autostradach w niekończących się nigdy korkach.

Re: Samochod -druga natura czlowieka :)

: 17 sierpnia 2011, 08:17
autor: Okruch
Phouty, Malucha zawsze możesz sobie kupić na zasadzie "curio and relic" ;) A te miny sąsiadów: "Man, whatta hell is THAT?"... ile frajdy da Ci oglądanie ludzi próbujących wpasować się na fotel...
Nb. maluchem uczyłem jeździć syna sąsiadów. Chłopię szesnastoletnie miało 205 cm i po zajęciu miejsca kierowcy sytuacja wyglądała tak: lewe drzwi nie zamkną się bo wystaje kolano, ja nie wejdę na fotel pasażera bo prawe kolano sterczy jak ostrokół, głowa wpasowana między kierownicę a górną krawędź przedniej szyby...
Poradziliśmy sobie sposobem z "Akademii Policyjnej" wyjmując przedni fotel. To wymowne "nooo.... co za wygoda..." zapamiętam do końca życia, ale czułem się "dziwnie" widząc tylko ręce kierowcy wiszące w powietrzu... :D

Re: Samochod -druga natura czlowieka :)

: 17 sierpnia 2011, 09:28
autor: asasello
Co wy widzicie w tych Garbusach?

Re: Samochod -druga natura czlowieka :)

: 17 sierpnia 2011, 09:43
autor: bartos061
Co widzimy?
To super klasyk - możliwość, żeby pojeździć sobie samochodem z "lat 30".
Wszystkie naprawy zrobisz sam za pomoca leathermana.
Nieograniczona możliwość i łatwość przeróbek
A poza wszystkim przecież to Porshe :wink:
Poza tym co kto lubi - Jedni lubią Ferrari na które ja nawet bym nie splunął - a inni garbusa
Obrazek

Re: Samochod -druga natura czlowieka :)

: 17 sierpnia 2011, 09:53
autor: asasello
Prawie 14 lat walczyłem z Zemstą Hitlera.Z Zemstą Honeckera już nie popełniłem tego błędu.
Po stronie pozytywów można zaliczyć że można chodzić po dachu i czeski błąd w dowodzie (rocznik 46 zamiast 64)i OC dla weteranów.Reszta to istne ścierwo.Nie ma świateł ogrzewania bagażnik wirtualny huk mało porywający.Generalnie można nim dzieci straszyć.

Re: Samochod -druga natura czlowieka :)

: 17 sierpnia 2011, 10:33
autor: bartos061
Tak jak mówiłem - co kto lubi :wink: